Obiegowa POP-dietetyka, w przeciwieństwie do dietetyki opartej na dowodach naukowych, bardzo często koncentruje na rzeczach mało istotnych, tworząc na ich temat wyszukane teorie i starając się podnieść rangę ich znaczenia w kwestii „życia i śmierci”. Emanacją powyższej zależności jest fakt, iż owa „nauka” postawiła sobie za punkt honoru pastwienie się nad niuansami naszych kulinarnych zwyczajów, takimi jak: łączenie ogórka z pomidorem, pomidora z nabiałem czy choćby popijanie posiłków, piętnując je bezlitośnie i próbując udowodnić, że ich kultywowanie to śmiertelny grzech przeciwko zdrowiu. I choć na rzecz wszystkich propagowanych twierdzeń owa POP-dietetyka ma pewne argumenty, to warto zastanowić się, czy są one racjonalne – co też w kolejnych wpisach będę konsekwentnie czynił. W tym artykule jednak skoncentruję się, na ponoć szczególnie niebezpiecznej praktyce, a mianowicie – nad dodawaniem do herbaty… cytryny!
Zdrowe nawyki żywieniowe w oparach absurdu
Żyjemy w czasach, w których upowszechniła się moda na zdrowe odżywianie. Niby nie ma w tym nic złego, a wręcz można powiedzieć, że fakt ten to powód do radości, gdyby nie to, że obiegowe postrzeganie tego co zdrowe a co nie ma trochę wypaczony charakter. I tak oto zamówieniem podwójnego burgera z frytkami i jeszcze porcji lodów w towarzystwie fit-znajomych można wywołać uznanie lub wręcz podziw („ten to ale czituje z wykopem, pewnie na co dzień ostro trzyma miskę”), ale publiczne posłodzenie herbaty łyżeczką cukru budzi raczej politowanie, a niekiedy niemal obrzydzenie… Tymczasem nie trzeba być geniuszem z zakresu fizjologii by umieć ocenić, która opcja niesie za sobą większe ryzyko zdrowotne. Co ciekawe do obiegowego kanonu „zdrowych” oraz „niezdrowych” zwyczajów żywieniowych weszły kolejne, kuriozalne niekiedy praktyki i twierdzenia. Przykładowo w dzisiejszych czasach grzechem śmiertelnym przeciwko zdrowiu jest dodawanie do herbaty poczciwej cytryny… Dlaczego? Otóż to proste…
Herbata z cytryną powoduje Alzheimera!
Popularny w ostatnim czasie pogląd głosi, iż dodawanie do herbaty soku z cytryny powoduje, że napój ten zyskuje niepożądane właściwości. Wiązać się to ma z przenikaniem „toksycznego glinu” z suszu liści herbacianych do naparu pod wpływem działania związków zawartych w owocach cytrusowych. Faktycznie przyznać trzeba, że glin jest pierwiastkiem, który w zbyt wysokich dawkach może działać na naszą szkodę. Niektóre dane sugerują, że wykazuje on zdolność do kumulowania się w ludzkim organizmie, co przyczyniać się ma w dalszym etapie do tworzenia zwapnień w tkankach miękkich i co dodatkowo wywoływać może niedokrwistość oraz rozmaite zaburzenia neurologiczne. Istnieją także przesłanki by uważać, że nadmiar tego pierwiastka może sprzyjać rozwojowi choroby Alzheimera. Okazuje się, że źródłem glinu jest m.in. herbata, zarówno czarna, jak i – uznawana za szczególnie wartościową – zielona. Na szczęście pierwiastek ten podawany w postaci herbacianego naparu jest stosunkowo słabo przyswajany przez nasz organizm, o ile – uwaga – nie dodamy do niego cytryny. Tak przynajmniej głoszą plotki powtarzane nie tylko przez laików, ale i niektórych dietetyków. Czy owe pogłoski oparte są jednak na rzetelnych danych?
Do tequili – tak, do herbaty – nie!
Cytryna, jak łatwo się domyślić, jest źródłem kwasu cytrynowego, jednego ze związków organicznych, nadających jej dość charakterystyczny smak. Wspomniany kwas cytrynowy może tworzyć z glinem kompleksy (mające postać cytrynianu glinu), które dość dobrze wchłaniają się z przewodu pokarmowego. W ten sposób dodatek cytryny sprawia, że zawarty w liściach herbaty (i zarazem słabo dostępny dla naszego organizmu) glin staje się dla nas zagrożeniem, dzięki zwiększeniu swojej biodostępności. Chociaż gwoli ścisłości należałoby użyć określenia „hipotetycznym zagrożeniem”. Przed wyciąganiem definitywnych wniosków ową hipotetyczność należy zweryfikować, odpowiadając na pytanie, które brzmi: czy faktycznie istnieją dowody na to, że konsumpcja herbaty z cytryną powoduje istotny wzrost poziomu glinu w ustroju?
Dowód w sprawie, czyli badanie naukowe
W intrygującym eksperymencie grupa brytyjskich naukowców, kierowana przez dr Drewitt postanowiła sprawdzić, w jaki sposób na poziom glinu w krwiobiegu wpływa spożycie 500 ml naparu herbacianego z dodatkiem mleka lub cytryny. W badaniu wzięło udział dwunastu zdrowych ochotników. Nie była to być może szczególnie reprezentatywna grupa uczestników, ale w przypadku prób, w których bada się po prostu absorpcję jakiegoś składnika można uznać ją za wystarczającą. Autorzy ustalili, przy zastosowaniu metod analitycznych, iż w przygotowanej porcji naparu znajduje się 1,6 mg glinu. Dla porównania w eksperymencie użyto także wody mineralnej zawierającej 0,001 mg glinu w podawanej uczestnikom porcji. Innymi słowy uczestnicy spożywali herbatę z cytryną, herbatę z mlekiem lub też wodę o skrajnie niskiej zawartości glinu.
Co się okazało?
Chociaż w świetle obiegowych teorii można byłoby przypuszczać, iż najwyższy poziom glinu w krwiobiegu występować będzie po spożyciu herbaty z cytryną, to tak naprawdę po konsumpcji każdego z podawanych napojów nie zanotowano zwiększenia poziomu wspomnianego pierwiastka. Innymi słowy można powiedzieć, że choć popularna obiegowa teoria mówiąca, że herbata z cytryną (jak i bez cytryny też) jest źródłem glinu jest prawdziwa, to nie oznacza to jednak, że sam fakt spożywania takiego napoju niesie za sobą jakieś wyraźne, negatywne konsekwencje czy też że choćby doprowadza do wzrostu poziomu gliku w ustroju.
Wnioski
Straszenie kumulacją glinu w organizmie, z dalszymi zdrowotnymi konsekwencjami wynikającymi z konsumpcji herbaty z cytryną, jest jeszcze jedną, rozpaczliwą praktyką dietetyki w wydaniu POP, oderwanej od dowodów w postaci badań naukowych. A w zamian opartej na spekulacjach, które tylko pozornie wydają się spójne i logiczne… Po dziś dzień brakuje dowodów na to, że dodawanie cytryny do herbaty niesie za sobą jakieś ryzykowne dla zdrowia konsekwencje.
Artykuł napisany na podstawie danych z publikacji autorstwa: Drewitt i wsp. Plasma levels of aluminium after tea ingestion in healthy volunteers. Food Chem Toxicol. 1993 Jan;31(1):19-23.